Strach na „polskim RODOS”. Działkowcy boją, się że stracą domki, altany, szklarnie
2901.2024
Przepisy dotyczące planowania przestrzennego zagrażają istnieniu Rodzinnych Ogrodów Działkowych. Takie obawy mają sami użytkownicy działek. Szacuje się, że w Polsce jest 5000 Rodzinnych Ogrodów Działkowych, które zajmują niemal 44 tysięcy hektarów i jest na ty terenie 966 tysięcy zagospodarowanych działek.
To nie są precyzyjne dane, bo pochodzą z 2008 roku. Można jednak przyjąć, że mimo upływu lat liczby niewiele się zmieniły. Dlaczego? Bo działkowcy lubią swoje domki, altany i szklarnie a zarządy ogrodów raczej niechętnie zgadzają się na sprzedaż ziemi pod inwestycje.
Wiele z takich działek znajduje się w miastach. Bardzo często w bardzo atrakcyjnych lokalizacjach – w sam raz pod mieszkania, biura czy sklepy. Ale „polskie RODOS” - bo tak żartobliwie są nazywane działki – trzymają się mocno.
Idą kłopoty?
Nie oznacza to jednak, że życie działkowców jest wolne od trosk. I nie chodzi jedynie o zarazy niszczące pomidory, czy szkodniki zżerające liście malin. Problem jest poważniejszy, a Polski Związek Działkowców mówi o nim głośno już od miesięcy. Tu chodzi o zmiany przepisów.
- W ocenie środowiska polskich działkowców funkcja ROD powinna być dopuszczalna w każdej z przewidywanych stref planistycznych. W ten sposób wszystkie istniejące ogrody miałyby szansę na wprowadzenie do planów miejscowych – to fragment apelu z jesieni 2023 roku.
Chodzi o przepisy dotyczące planowania przestrzennego. Weszły w życie we wrześniu 2023 roku i zakładają, że o końca 2025 r. rady miast (gmin) mają chwalić plan ogólny gmin. Z nim muszą być zgodne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. To z kolei strategiczne dokumenty, które wskazują co i gdzie można wybudować. Przepisy miały być wycelowane w patodeweloperkę, ale okazuje się, że budzą sprzeciw działkowców.
Problem w tym, że teren gminy ma być podzielony na strefy planistyczne – będzie ich 13. A ogrody mogą być zapisane w tylko dwóch: zabudowy jednorodzinnej oraz w strefie zieleni rekreacji.
40 do 60
Ostateczna decyzja, jak potraktować z planach działkowców należy do lokalnych radnych. Raczej nie powinni się niczego obawiać, ale liczby są przeciwko działkom. PZD przypomina badanie z 2019 roku, w którym wykazano, że 40 procent terenów, na których są działki w dokumentach jest „terenem działkowym”.
Oznacza to, że ponad 60 procent terenów (…) byłoby potencjalnie zagrożone likwidacją ze względu na ich niekorzystne zakwalifikowanie w przyszłych dokumentach planistycznych.
- uważają działkowcy
Finalnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii uznało, że ogrody działkowe mogą być w jeszcze jednej strefie: wielofunkcyjnej z zabudową mieszkaniową wielorodzinną. To jednak dla działkowców jeszcze za mało, ale resort podkreśla, że ostateczne decyzje należą do radnych.
Źródło: radiotczew.pl